sobota, 12 września 2015

Rozdział 5




            Właśnie wchodziłam na dziedziniec szkoły, kiedy ktoś mnie zaczepił.
   -Hej ty! –usłyszałam czyjś krzyk. Odwróciłam się w stronę osoby, którą okazał się czerwono włosy chłopak. Ciekawe czego chce ode mnie.
   -Nie powinnaś mi czegoś powiedzieć? –patrzyłam się na niego jak głupia. Nie wiedziałam o co mu chodzi.
   -Nie rozumiem? Co miałabym powiedzieć i to jeszcze tobie?
   -Na przykład przepraszam.
   -Że co?! Za co miałabym Cię przepraszać, hm?
   -Nie udawaj głupią. Wczoraj, jak wychodziłaś z parku, wpadłaś na mnie i nawet nie raczyłaś przeprosić.
   -Ach, to. Śpieszyłam się. Sorka. –to powinno mu raczej wystarczyć.
   -Tylko tyle?
   -A czego byś chciał więcej. Nie widziałam Cię. Zostaw mnie już w spokoju i idź innych zaczepiać. Śpieszę się.
   -Co tak agresywnie, mała? –wyszczerzył swoje białe zęby. Miałam już go, i tej rozmowy dość, wyminęłam go i weszłam do szkoły. Coś czułam, że dzisiejszy dzień nie będzie należał do udanych.
            Ruszyłam w stronę klasy gdzie miałam mieć właśnie polski. Usiadłam w mojej ławce czekając na resztę. Chwile po tym usłyszałam dźwięk dzwonka. Do sali weszła klasa, a za nią nasza pani.
   -Cześć. Mam nadzieje, że mogę się dosiąść? –odwróciłam się do tej osoby kiwając głową, że może usiąść.
   -Jestem Rozalia, a ty?
   -Katina. –podałam jej rękę.
   -Czy to nie ty na którą wpadłam ostatnio? –spytałam.
   -Zgadza się. Ale to też była moja wina. Poznałaś już kogoś tutaj? –spytała i wskazała na klasę.
   -Nie. Znam tylko ciebie, Nataniela, no i troszkę tego tutaj. –wskazałam palcem na czerwonowłosego.
   -Nataniela to każdy chyba w tej szkole zna. A tego za nami też znam.
   -Naprawdę? Skąd?
   -No cóż. Mój chłopak Leo ma młodszego brata, który jest jego przyjacielem, i dość często bywa u nich.
   -Acha. Rozumiem. –Rozmawiałyśmy tak dłuższą chwile, i pewnie byśmy rozmawiały dalej, ale pani musiała zakłócić tą rozmowę sprawdzeniem obecności.
    -Army Kentin? –Jestem. –za każdym razem patrzyłam jak ktoś wygląda, może mi się to przydać.
   -Blue Charlotta? –Jestem.
   -Cake Li? –Jestem.
   -Casual Alexy? –Jestem.
   -Casual Armin? –Jestem.
   -Panowie jesteście rodzeństwem? –spytała nauczycielka.
   -Tak. Niestety. –powiedział jeden z nich.
   -Rozumiem. Krazel Kim?
   -Jestem.
   -Mini Melania? –Jestem.
   -Pink Iris? –Jestem.
   -Salas Katina? –Jestem.
   -Salas Kastiel? –Jestem.
   -A wy też rodzeństwo? Kastiel nigdy nie chwaliłeś się, że masz siostrę.
   -Bo nie mam czym się chwalić. –odparł.
   -Po prostu taki zbieg okoliczności. To, że mamy takie same nazwiska nie musi od razu oznaczać, że jesteśmy rodziną, prawda? –wtrąciłam się do rozmowy.
   -To prawda, no dobrze to lecimy dalej. Slow Rozalia?
   -Jestem.
   -Smile Amber? –Jestem.
   -Spring Violetta? –Jestem.
   -No dobrze, to wszyscy. Widzę, że góruje u Was żeńska część. Dziś nie będzie normalnej lekcji. Możecie ze sobą porozmawiać, zapoznać. Na pewno nie mieliście na to jeszcze okazji.
Jak powiedziała tak też zrobił się szum w klasie. Nagle Rozalia chwyciła mnie za nadgarstek i kazała iść w stronę grupki naszej klasy aby się zapoznać.
   -Hejka wszystkim. Jestem Rozalia, a to Katina. –odezwała się.
   -Siemka. –nie za bardzo lubiłam takie lekcje integracyjne, no ale co zrobić. Wszyscy fajnie ze sobą rozmawialiśmy. Nagle zauważyłam, że w naszej grupce nie ma Kastiela. Odwróciłam się w stronę gdzie powinien siedzieć, i tam był. Słuchał muzyki i kołysał się na krześle. Coś mnie podkusiło, aby do niego podejść.
   -Hej. Nie chcesz się dołączyć? –spytałam i wskazałam na grupkę osób.
   -Nie dzięki. Nie lubię takiej szopki.
   -Serio?! To tak jak ja. Ale można powiedzieć, że Rozalia mnie do tego zmusiła. A, czego słuchasz?
   -Teraz to radia, tak jakoś. Znudziły mnie ostatnio moje piosenki. Zresztą co Cię to? Rano nie chciałaś gadać.
   -A ty to chciałeś? Nie udawaj teraz greka. Gdyby nie to, że na ciebie wpadłam to pewnie byś się dziś do mnie nie odzywał. -wstałam i poszłam.
   -Co za gbur. –jeszcze powiedziałam na odchodne.
   -Słyszałem!
   -No i trudno! –ja tu chce być miła, a ten gbur na to nie pozwala.
            Reszta lekcji minęła dość szybko. Przez cały dzień rozmawiałam z Rozalią, wszędzie razem chodziłyśmy. Nawet zaprzyjaźniłam się z resztą klasą, jedynie Amber i jej koleżanki nie przypadły mi do gustu, no ale cóż zawsze znajdzie się chociaż jedna taka osoba w klasie. Kastiela nie widziałam przez resztę dnia, ale nie obchodziło mnie to zbytnio. Myślałam też o wczorajszym dniu. Może powinnam pójść do Nataniela, przeprosić go za wczoraj, że tak nagle uciekłam.
   -Halo? Słuchasz mnie?
   -Ta..ak, tak.
   -A więc co mówiłam?
   -Co?
   -No właśnie widzę jak mnie słuchasz. –zaśmiała się.
   -I z czego się tak śmiejesz. Nie można się zamyślić. –powiedziałam.
   -Nie no można, można –dalej się śmiała. –Ale strasznie przypominasz mi brata Leo. On też ma takie jazdy, jak ty przed kilkoma chwilami. hahahaha
   -Bardzo śmieszne, hahaha. Wiesz zanim pójdziemy do domu chciałabym jeszcze coś załatwić. Więc nie czekaj na mnie.
   -Ach tak. A co masz tak ważnego do załatwienia niż spotkanie ze swoją przyjaciółką.
   -Przyjaciółką? –spytałam.
   -No tak. Nigdy nie miałam przyjaciółki, a gdy Cię poznałam wiedziałam, że to będzie coś więcej niż tylko koleżeńska znajomość. I chyba się nie myliłam, bo jak na pierwszy dzień to dobrze się dogadujemy. –ależ Raza ma gadane.
   -W sumie to coś w tym jest.
   -To świetnie. Do zobaczenia. –przytuliła mnie na pożegnanie i ruszyła w stronę wyjścia. A ja skierowałam się do pokoju gospodarza.
            Stuk, stuk, stuk - zapukałam
   -Proszę. –usłyszałam. Trochę nie pewnie weszłam.
   -Nie przeszkadzam? –chłopak jak na zawołanie podniósł wzrok.
   -Katina? Nie, nie. Właśnie skończyłem. Coś się stało?
   -Nie, tylko… chciałam Cię przeprosić za wczoraj.
   -Nic się nie stało. Chociaż przyznam, że zdziwiło mnie twoje zachowanie.
   -Po prostu…, nie lubię tego tematu.
   -Nic nie szkodzi, nie wiedziałem, że to taki wrażliwy temat dla ciebie. –czułam jak spłynęła mi samotna łza, ale szybko ją wytarłam. Czułam, że za raz się rozkleję, a tego nie chciałam.
   -To ja już pójdę. –chciałam już stamtąd wyjść i znaleźć się w domku.
   -Poczekaj… -nie dałam mu dokończyć tylko wyszłam.
   -Katina! –nie chciałam z siebie robić tchórza, więc się zatrzymałam.
   -Tak? –sytałam.
   -Mogę Cię odprowadzić? –spytał.
   -W sumie… -nie dane było mi dokończyć.
   -Nie chce słyszeć sprzeciwu.
   -No dobra. Co mi szkodzi. –uśmiechnęłam się.
   -To super.
            Szliśmy połowę drogi w ciszy. Strasznie krępującej ciszy, jak dla mnie. Nie lubiłam iść razem z kimś i nic nie mówić. Więc musiałam ją przerwać 
   -Zawsze nic nie mówisz jak z kimś idziesz?
   -Tak.
   -Żarty sobie robisz, prawda? Przyznaje, że jestem nieśmiała, ale nie do tego stopnia, aby się nie odezwać jak z kimś wracam. –nagle zaczął się śmiać.
   -A tobie co się stało?
   -Gdybyś nie widziała swojej miny.
   -A ty znów się ze mnie nabijasz. Po prostu świetnie. –udałam obrażoną i ruszyłam szybszym krokiem.
   -No ej! Nie obrażaj się. To tylko żarty. –udawałam dalej nie dostępną. I nawet nie zauważyłam kiedy znalazłam się pod moim domem. Wyjęłam klucz zamiarem otworzenia już drzwi,  miałam przekręcić zamek, ale…
   -Poczekaj. –nagle go ruszyło sumienie. Odwróciłam się do niego twarzą do przodu.
   -Przepraszam, nie wiedziałem, że jesteś aż taka… -nie mogłam już wytrzymać i zaczęłam się śmiać.
   -Hahahaha… Szkoda, że ty nie widzisz swojej miny. Hahahaha.
   -Osz ty... podstępna, mała…
   -Spróbuj dokończyć, a dostaniesz w twoją blond włosom czuprynę.
   -Dobra, dobra, bez nerwów. –wziął ręce do góry w geście obronnym. Lecz kiedy to powiedziałam nie mogłam się powstrzymać i trzepnęłam go znienacka.
   -Ał! A to za co.
   -Za całokształt. –i wybuchłam śmiechem.
   -Bardzo śmieszne.
   -Wybacz, ale… -wskazałam na drzwi.
   -Ach rozumiem, chcesz się mnie już pozbyć.
   -To nie tak, po prostu mam dość dzisiejszego dnia.
   -Dobra, nie tłumacz się. Też mam ochotę rzucić się na łóżko.
   -No widzisz, To pa.
   -Do zobaczenia Katina. –już miałam się odwrócić, ale znalazłam się w jego objęciach.
   -Nataniel?
   -Przepraszam, ale coś mnie podkusiło. –powiedział i odszedł. Stałam tam jeszcze chwile, a potem znalazłam się już na kanapie popijając sok.      
            Mimo, że dzisiejszy dzień zapowiadał się nie fajnie, to okazał się dość miły. Nataniel jest naprawdę spoko gościem. A jeszcze Rozalia. Naprawdę super z niej będzie przyjaciółka. Trajkocze jak oszalała, ale mi to nie przeszkadza. Z nią się raczej nie będę nudziła. Jutro piątek, więc może zaproszę ją do siebie na noc. Mamy i tak nie ma, a samotny weekend, to nie udany weekend, hahaha. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos smsa. Spojrzałam na wyświetlacz, a tam nie znany numer.
   Nieznany numer: Dziękuję za miły, chodź krótki spacer. Nataniel ;)
            Uśmiechnęłam się sama do siebie, bo było dość przyjemnie, ale jedno pytanie się nasuwa. Skąd mam mój numer telefonu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz