sobota, 12 września 2015

Rozdział 1





            Nareszcie upragnione wakacje. Koniec  udręki z nauką i nauczycielami. Jedyne co teraz mnie męczy to ostatnia rozmowa z mamą, kiedy powiedziała, że się przeprowadzamy do innego miasta. Zastanawiam się co teraz będzie. Wiem na pewno, że będzie mi brakowało moich kochanych przyjaciół i tego miasta. Tylko jak im o tym wszystkim powiedzieć.
-Haloo, ziemia do Katiny. –Przyjaciółka pomachała mi ręką przed oczami.
-Hmm, co? Ach, sorka. –pomachałam głową i wróciłam do żywych.
-Ostatnio coraz częściej bujasz w obłokach. –powiedział Ian.
-Powinnaś się cieszyć z nami, że zdaliśmy i już nigdy nie zawitamy w naszym kochanym gimnazjum. –dodał Pollo.
-Yhmmm… -nie umiałam dziś nic z siebie wydusić.
-Co się z tobą dzieje kochana? –spytała Babi.
-Aż tak widać, że jest coś nie tak? –spytałam.
-Twoja mimika twarzy sama Cię zdradza. –odparł Ian.
-No cóż, bo chodzi o to, że moja mama uznała, że powinnyśmy się wyprowadzić.
-Że co proszę?! –wszyscy krzyknęli.
-Też tak zareagowałam na tą wiadomość. Mówiłam jej, że tu mam Was, naszą kochaną kapelę…
-Dobrze, że wspomniałaś. Co będzie z „The Best”? –przerwał mi Pollo.
-Daj jej dokończyć Pollo. –wtrącił Ian.
-A co ty tak spokojnie to wszystko odbierasz? Sam mi mówiłeś ostatnio, że do niej czujesz coś więcej niż tylko przyjaźń. –odpyskował mu Pollo
            W tamtej chwili zamarłam. Nie wiedziałam co się dzieje. Podobam się Ianu? To nie dorzeczne. Co prawda lubiłam z nim spędzać czas, ale nic więcej. Kocham go ale jako przyjaciela.
-Ej! Chłopaki przestańcie się kłócić. Nie ma o co. –w końcu coś powiedziałam.
-Kocham Was wszystkich. Ciebie Babi, Polla i ciebie też Ian, ale po przyjacielsku nic więcej. Rozumiecie? –pokiwali tylko głową na znak, że zrozumieli, a u Iana było można znaleźć na twarzy smutek.
-A co do „The Best”, to Babi może za mnie śpiewać. Oprócz grania na gitarze też świetnie śpiewa. Więc o kapelę się nie martwię, bardziej się martwię o to czy zaklimatyzuję się w nowym mieście oraz, że nie będzie Was razem zemną. –starałam się im wszystko wyjaśnić, ale w tamtej chwili czułam, że zaczynają pocić mi się oczy, nawet nie wiem czemu.
-Oh… Tylko mi tu się nie popłacz. –zagroziła mi Babi i mnie mocno przytuliła, a razem z nią dołączyli się chłopacy.
-Zaraz mnie udusicie. –przetarłam łzy z policzków i zaczęłam się śmiać.
-Dobra koniec tej ‘stypy’ przecież daleko nam nie uciekasz i będziemy się odwiedzać. Nasza przyjaźń przetrwa wszystko, prawda? –Babi zwróciła się do Nas.
-Pewnie, że tak! A teraz wakacje i zapraszam wszystkich na ciacho i herbatkę do naszej ulubionej kawiarni. –Ian zarzucił na wszystkich ramiona i mieliśmy już przekroczyć próg szkoły gdy za sobą usłyszałam mi znajomy głos.
-Katina! –krzyknął
-Dake…, tylko nie on-szepnęłam do przyjaciół i sztucznie uśmiechnęłam się do Daka
-Poczekaj kotku, muszę Ci coś ważnego powiedzieć! –specjalnie krzyczał aby wszyscy co byli jeszcze na dziedzińcu usłyszeli. Jak ja nie lubię jak on mówi do mnie kotku. Za kogo on się uważa.
-Po pierwsze, to nie mów do mnie kotku, a po drugie nie mam czasu, nie widzisz? –powiedziałam gdy znalazł się koło mnie.
-Co tak od razu agresywnie, ja tylko chciałem Cię zaprosić na spacer. –yhm..bo już mu uwierzę.
-Nie możesz się od niej w końcu odczepić. –odparła Babi zanim coś powiedziałam.
-Otóż to, odwal się nareszcie gościu bo będzie z tobą źle. –dodał Ian.
-Czy ty mi grozisz? Kim ty niby jesteś aby mówić mi co mam robić!? –Dake już parował wściekłością.
-Nie no…. Trzymajcie mnie bo nie wytrzymam! –krzyknął Ian
-Ian uspokój się. Ten pan już sobie idzie, prawda? –podeszłam do Iana i go przytuliłam. Wiedziałam, że jak Dake pomyśli, że ja i Ian jesteśmy parą to odpuści.
-A więc to tak! Ty i on … -już prawie spokojniej odpowiedział Dake.
-Tak się składa, że on ma imię, i tak jest moim chłopakiem, więc gdybyś mógł to idź już sobie. –odpowiedziałam. Dzięki Bogu, że Ian wiedział, że to nic takiego i grał dalej ze mną, przyciągając mnie do siebie odwzajemniając ucisk i pocałował mnie w czoło. Ja tylko uśmiechnęłam się do niego.
-Ta pani coś do ciebie powiedziała. –powiedział Ian
-Dobra, dobra, już idę. Ale i tak jesteś mi winna spacer. –Zmierzyłam go tylko wzrokiem i dalej patrzyłam jak odchodzi.
-Dzięki. –zwróciłam się do mojego ‘chłopaka’, hehe
-Nie ma za co. Od tego są przecież przyjaciele. –uśmiechnął się do mnie.
-Dobra to jak mamy Daka z głowy to chodźmy w końcu świętować wakacje. –powiedział Pollo.
            Wszyscy uśmiechnięci kierowaliśmy się do naszej kawiarenki. Razem z Babi zwinnie wyprzedziłyśmy chłopców, za co byłyśmy od nich szybsze, aby zająć sobie najlepsze miejsce w kawiarni czyli kanapę, a była tylko jedna. Gdy już wszyscy znaleźliśmy się na miejscu, każdy z nas zamówił sobie po kawałku serniczka i po herbacie. Spędziliśmy tam calutki dzień. Byłam im wdzięczna za tyle lat przyjaźni, i dlatego z tej okazji kupiłam im coś na pamiątkę.
-Słuchajcie mnie. –odchrząknęłam –Ponieważ nie wiem kiedy się teraz spotkamy…
-Ale ja wiem –przerwała mi Babi –Najbliższe wspólne spotkanie to twoje 17-te urodzinki. –klasnęła w ręce.
-No tak zapewne. Ale chciałam wam coś dać na znak naszej przyjaźni. –wręczyłam każdemu po rzemyku.
-Nie było trzeba –odparli razem.
-Trzeba, trzeba, to jest prezent. Ja też mam. Mój drugi ważny dla mnie do kolekcji. –odpowiedziałam przy tym uśmiechając się smutno przy tym, gdyż dugi rzemyk który nosiłam od kiedy pamiętam dostałam od taty… ale nie był to jakiś zwyczajny rzemyk. Był na nim zawieszona połówka złotej gitary, zawsze chciałam się dowiedzieć kto ma drugą połówkę…
-Nie smutaj, co się stało to się nie odstanie. –pocieszali mnie.
-Kocham Was. –chciałam już ich przytulić ale wyprzedzili mnie o pół sekundy, rzucając się na mnie.

1 komentarz: