piątek, 9 września 2016

Rozdział 24

Na wstępie, po raz już nie wiem który przepraszam, gdyż obiecałam wcześniej rozdział. Ale nie mogłam się zmotywować oraz brak weny. Ten rozdział pisze "dwa dni", czemu w cudzysłowie, ponieważ zaczęłam go wcześniej ale, że nie szło mi pisanie zostawiłam go w spokoju i dziś nagle mnie tknęło by go dokończyć.I tak właśnie przybywam do Was z rozdziałem :D Chciałam jeszcze dodać, że dnia 27 sierpnia 2015 o godzinie 15:19 (specjalnie wyszukałam xd) minął rok od kiedy zabrałam się za pisanie tego tu opowiadania. Dziękuję Tym którzy są tu przez cały czas ze mną. Zachęcam do dalszego zostania i razem kontynuować losy naszych bohaterów.  Chciałabym także podziękować Tym dzięki którym zmotywowałam się do pisania tego iż opowiadania ;) No ale nie będę się rozpisywać bo i tak już długo czekacie na rozdzialik. ;*










Rozdział 24

         Lubię wieczory, jest cisza, spokój normalnie niebo w gębie. Ale podczas takich wieczorów, przebywa wiele myśli. Myślimy najczęściej o rzeczach które nigdy się nie wydarzą lub użalamy się nad sobą. W tej chwili właśnie przeglądam sobie facebooka gdzie oczywiście nic ciekawego nie ma.
Normalny człowiek pewnie już by spał ale ja o dziwo wcale nie chce spać. Boję się, że znów będzie śnił mi się sen który nawiedza mnie prawie każdej nocy. Żebym jeszcze wiedziała jakie on ma przesłanie ale nic. Trochę chore to już się robi. Właśnie miałam po raz już setny od nowa ogląda faca kiedy ktoś próbował się do mnie dodzwonić, tym kimś był James. Ostatni raz rozmawiałam z nim jakoś na początku tygodnia.
   -Halo? - spytałam szeptem
   -Cześć Kati
   -Co się stało? -spytałam
   -A nic, spać nie mogę, a pomyślałem, że zadzwonię do ciebie, choć wiedziałem, że i tak będziesz spać, no ale proszę jednak nie. Mam nadzieję, że nie obudziłem
   -Nie coś ty, też własnie nie mogę zasnąć i też nie chce, żeby znów mi się to przyśniło - tak opowiadałam mu o tym moim chorym śnie
   -Oj, dalej cię męczy? -spytał
   -Taak.. niestety
   -Nie myśl o tym, to tylko sen. Wiesz, głupio mi trochę, że się nie odzywałem ale chce naprawić to
   -Nie przesadzaj, ja nie jestem lepsza. Fajnie, że cię poznałam
Rozmawialiśmy ze sobą z jakieś dwie godziny o wszystkim i o niczym, no ale w końcu muszę być trochę wyspana na jutro, dlatego też pożegnałam się z nim i poszłam lulu.
         W zasadzie spałam bardzo krótko, gdyż miałam ten dziwny sen. Wzięłam długi prysznic, przebrałam się w dres bo po co ubierać się już tak jak na pogrzeb skoro o dziwo ma być popołudniu. Poszłam zrobić sobie śniadanie i włączyłam tv. Gdy śniadanko zjedzone a w tv nic konkretnego nie leciało wsadziłam naczynia do zmywarki i wróciłam do pokoju. Po drodze natknęłam się na mamę mówiąc jej, że pójdę się jeszcze przejść na spacer i wrócę tak, aby się zdążyć przygotować oraz abyśmy się nie spóźniły. Tak naprawdę umyłam tylko zęby, złapałam słuchawki i tak jak stałam wyszłam. Szłam sobie w stronę pobliskiego lasku. Nie myśląc o niczym, oraz wsłuchując się w piosenki znalazłam się w miejscu które zwą lasem. Lubię to miejsce, jest inne powietrze oraz można się wyciszyć. Spoczęłam na kamieniu które akurat znalazło się przy mnie. Odłączyłam słuchawki i słuchałam śpiewu ptaków jakie mają zwyczaj bywać w lesie. Siedziałam tak z pół godziny, gdy już był czas aby zbierać się do domu.
          Dziesięć minut przed wyjściem byłam już gotowa. Znalazłam jakieś ciuszki które się nadają, ogarnęłam włosy i znalazłam mój rzemyk z połową gitary. Nie mam pojęcia dlaczego go nie nosiłam przez tak długi czas, no ale znaleziony, i już bezpiecznie spoczywa na prawym nadgarstku. Czekałam właśnie na moją rodzicielkę, aż zejdzie i będziemy mogły już jechać do tego kościoła. Droga mi się strasznie nudziła, z mamą nie zamieniłam prawie ani słowa ale to norma. Ale było widać, że czymś się denerwuję. Raz odważyłam się spytać, ale zbyła mnie pretekstem...
   -Wszystko w porządku? -spytałam
   -Tak, tak
   -Na pewno? Widzę, że się denerwujesz czymś
   -To nic, problemy w pracy.. - odpowiedziała, a po chwili już wysiadałyśmy. Dziwnie tak spotkać rodzinę w takich okolicznościach. I możecie mnie uznać za nie normalną, ale mignęła mi gdzieś czerwona czupryna i ten, no ale skąd tu Kastiel niby miał się wziąć? haha..
          Po skończonej uroczystości pogrzebowej udaliśmy się na cmentarz. Stojąc gdzieś w gronie wujków i cioć mój wzrok był utkwiony przez dłuższą chwilę w kogo, w naszego kochanego Kastielka. Po chwili znalazł się przy nim ojciec jego. I widząc, że ten człek też się na mnie patrzy, tylko w jego oczach było można zobaczyć strach? Sama nie wiem trudny człowiek. No ale wracając jego ojciec zwrócił wzrok w moim kierunku i zauważając mnie miał w oczach współczucie? Boże to wszystko takie dziwne. Kiedy wszystko się skończyło moja mama znikła, a ja szybko ruszyłam na poszukiwania. Znalazłam ją przy samochodzie w towarzystwie ich? To się robi coraz bardziej dziwne.
    -Możesz mi wyjaśnić co Pan Martin i on - tu wskazałam na rudzielca - tu robią? -od razu spytałam prosto z mostu
    -Oni? Nic, z tym Panem pracuje przyszedł się przywitać. -niby dostałam odpowiedź prawda ale czułam, że coś tu nie gra
    -I byli na całym pogrzebie? -nie dawałam za wygraną
    -Wsiadaj, wracamy do domu -co proszę?! Nigdy tak jak dziś mi się nie wymigała od odpowiedzi. A Ci stali i patrzyli to na mnie to na nią jakby nie mieli innego zajęcia. To jest takie ughh.. nie mam już nawet słowa na to. Zrezygnowana już chciałam wsiadać do samochodu..
    -Berta, daj spokój. -usłyszałam od strony Pana Martina, który mówił w kierunku mamy
    -Jak długo masz zamiar uciekać i co przede wszystkim okłamywać ciągle córkę - Spojrzałam pytającym wzrokiem na obojga.
    -Co?! -wypaliłam z ust. Ta tylko westchnęła, wysiadła z samochodu, i stanęła w miejscu gdzie ją znalazłam kilka minut temu
    -Masz rację, to może chociaż usiądźmy na tamtej ławce? -zaproponowała. A ja dalej nie mam pojęcia co się tu dzieję. A Kas milczy jak grób, odcięli mu język czy jak. Gdy byliśmy bliżej ławki nie wytrzymałam
    -Czy ktoś może mi w końcu wytłumaczyć o co chodzi?!?!
            c.d.n.



Wiem, wiem... Jak na mnie to strasznie krótki rozdział.Pozdrawiam, no i zapraszajcie innych :) Im nas więcej tym raźniej^^ Buziaki ;*