Po
piętnastu minutach znalazłam się w domu. Od razu skierowałam się do pokoju aby
odpocząć, ale nie dane mi było odetchnąć nawet minuty gdyż do pokoju weszłam
mama.
-Jak było w szkole? –spytała.
-A jak mogło być. Nudy, dziś tylko
organizacja. –westchnęłam. Nie lubiłam jak ktoś od razu zaczynał temat szkoły
po jej powrocie.
-Poznałaś kogoś?
-W zasadzie to tylko głównego gospodarza,
Nataniela, bo jemu musiałam zanieść papiery, a w klasie nikogo nie znam.
-Rozumiem. Słuchaj, dostałam pracę.
–oznajmiła mi.
-To świetnie. Co będziesz robiła? –spytałam,
byłam dość ciekawa bo w Paryżu to robiła karierę modelki.
-Zostałam stewardessą.
-Czyli to się wiąże z częstymi wyjazdami,
czyli mnie zostawiasz.
-No wiem. Ale poradzisz sobie na pewno. Domu
raczej nie rozniesiesz w dym. –zaśmiała się, a ja razem z nią.
-Więc kiedy zaczynasz?
-Niestety dziś. I wrócę dopiero na twoją
siedemnastkę, czyli nie będzie mnie jakiś…
-Na prawie półtora miesiąca wyjeżdżasz?
–przerwałam jej.
-Taka praca. Przepraszam. Jedyny plus tego,
że będziemy z czego żyły. Będę tobie co miesiąc wysyłać pieniądze, więc nie
zostawiam Cię bez niczego.
-Świetnie. –powiedziałam oschle. –A teraz
wybacz ale idę na spacer do parku, tak jak sobie obiecałam. –mama tylko
pokiwała głową.
Założyłam buty i wyszłam. W sumie to
było mi trochę przykro. Ledwie co się przeprowadziłyśmy, a już zostaje sama.
Nawet nikogo tu nie znam. Założyłam słuchawki i kierowałam się w stronę parku.
Byłam tak zamyślona, że nawet nie
zauważyłam, że jestem już parku. Szłam dalej, i dalej. W pewnym momencie
zauważyłam w krzakach sporą grupkę małych, puchowych kociaków. Kucnęłam przy
nich, aby się im bliżej przyjrzeć. Sądziłam, że się mnie przestraszą ale o
dziwo te na mnie się rzuciły.
-Ale wy słodkie jesteście. Ktoś musiał być
głupim aby was porzucić. –Wszystkie kociaki zaczęły się łasić.
-Pewnie jesteście głodne. Chętnie bym coś
wam dała ale nic nie mam. –nagle usłyszałam czyjś głos, nie mówię, że tan ktoś
mnie przestraszył.
-Prawda, że są słodkie. –po głosie poznałam,
że był nim chłopak.
-Jeja… chcesz abym zawału dostała. Nie
nauczono Cię, że się nie skrada.
-Nauczono, ale nie mogłem się powstrzymać
–nagle zaczął się śmiać.
-Bardzo śmieszne. –gdy się odwróciłam, aby
zobaczyć kim był, okazało się, że to ten sam blondyn co w szkole.
-Nataniel?
-Tak to ja. Przepraszam ale twoja mina –i
znów wybuchnął śmiechem.
-To ja już lepiej pójdę. –powiedziałam i już
miałam iść ale mnie zatrzymał.
-Nie, poczekaj. Skoro już tu jesteś to może
chciałabyś ze mną nakarmić te głodomory.
-To ty je karmisz?
-Ta, przychodzę tutaj jak mam dość siedzenia
w domu.
-Rozumiem. –pokiwałam głową i kucnęłam obok
niego.
Trochę porozmawialiśmy, pośmialiśmy
się. Trochę on o sobie opowiedział, trochę ja. Dowiedziałam się, że ta lalunia
w szkole to jego siostra.
-A ty? Masz rodzeństwo? –spytał.
-Ja? Um …
-A kto? Widzisz kogoś innego tutaj?
-No nie. –zaśmiałam się.
-Słuchaj, ja już powinnam chyba wracać.
–starałam się zmienić temat. Nie lubiłam mówić o tym co się stało. Szybko
wstałam i szłam szybkim krokiem do domu. Zostawiłam tam zdezorientowanego
Nataniela. Ale mało mnie to obchodziło. Przy wejściu na kogoś wpadłam, ale
nawet nie przepraszając szłam dalej.
-Jak chodzisz! –tylko tyle usłyszałam
#Nataniel
Dziwne. Coś nie tak powiedziałem czy
co? Zrzuciłem z siebie kota który siedział na mnie i uznałem, że pójdę za nią. Kiedy
za nią szedłem, widziałem jak wpada na chłopaka, którym był chyba Kastiel, ale
się nawet nie zatrzymała. Usłyszałam tylko Kastiela.
-Jak chodzisz!
Kiedy się odwrócił i mnie zauważył,
od razu się skierował w moją stronę. W tym momencie wiedziałem, że już jej nie
dogonię.
-Nataniel? Co ty tu robisz?
-Stoję nie widać? –nie przepadałem zbytni za
nim.
-A może ta dziewczyna to przez ciebie tak
wybiegła?
-Nie twoja sprawa. –gdy tak dłużej przy nim
stałem i się sprzeczałem, zauważyłem podobieństwo do Katiny. Nie wiem może już
zgłupiałem.
-Co się tak na mnie gapisz? Mam coś na
twarzy? –spytał się mnie.
-Tak, nie, zresztą nie ważne. –postanowiłem,
że w szkole to sprawdzę.
-Czekaj! Nie skończyłem z tobą! –krzyknął
Kastiel.
-A ja tak. Mam inne sprawy na głowie niż
sprzeczanie się z tobą! –odkrzyknąłem, i wyszedłem z parku.
#Katina
Trzasnęłam
drzwiami i nawet nie zważając na mamę weszłam do pokoju mając nadzieję, że nie
wejdzie tutaj. Ale czar prysł gdy położyłam się na łóżko.
-Co się stało?
-Nic, wyjdź! –krzyknęłam do niej.
-Przecież widzę, że coś nie tak.
-Po
prostu, nie mogę zapomnieć. –powiedziałam już spokojniej, bawiąc się małą
gitarą na rzemyku.
-Słonko. –domagała się.
-Nie, nie mów, że będzie dobrze. Wyjdź chcę
zostać sama. –powiedziałam.
-Kiedy wyjeżdżasz? –spytałam zanim wyszła z
pokoju.
-Za godzinę. –i wyszła.
Leżałam tak dość długo. Nie mogłam zapomnieć
o tych latach kiedy byliśmy wszyscy.
Nawet nie
pamiętam jak on, oni wyglądali. Po pół godzinach czułam, że zasypiam.
Wybiegłam
naprzeciw, chcąc uciec od mojego brata, który mnie gonił. Krążyliśmy tak wokoło
rodziców, śmiejąc się.
-Katina
chcesz aby pomógł Ci Demon w pościgu?
-Taaakkk!
-To
nie fer! Czemu jej zawsze pomagasz a nie mi?
Obudziłam się cała spocona.
Zerknęłam na zegarek który wskazywał 22:00. Zeszłam do kuchni, aby się napić.
Usiadłam na kanapie popijając sok. Zauważyłam, że jakaś kartka leży na stoliku.
Wzięłam ją i zaczęłam czytać.
Droga Kati.
Jeśli to czytasz to
pewnie już wstałaś. Nie chciałam Cię budzić, z twojego snu.
Jestem zapewne teraz
już w samolocie. Pamiętaj tylko, aby dbać o siebie. Zostawiłam trochę pieniędzy
byś mogła zrobić zapas do lodówki. Bądź pilną uczennicą. Mama :)
Wyrzuciłam list do kosza, poszłam
wziąć prysznic, przebrałam się w piżamkę i poszłam znów spać. W końcu muszę być
wyspana na jutro.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz