~
Przed WF-em zaczepił mnie nasz kochany gospodarzyk, chciał żebym poszła
do niego bo musze coś podpisać czy coś. Spojrzałam na Rozę bo nie miałam ochoty
z nim rozmawiać. Gdy weszliśmy do pokoju gospodarzy stanęłam przy biurku…
-Więc co to za papiery? –Odwróciłam się
do niego, a co zauważyłam, że zamknął za nami drzwi.
-Nat?
-Bo widzisz…. –przyznam, że pierwszy raz
widziałam go takiego. Nawet trochę się go przestraszyłam, czułam się też można
powiedzieć nie swojo w jego towarzystwie. Stałam ciągle w tym samym miejscu co
stałam…
-Nat… Co ty wyprawiasz? Daj te papiery i
mnie wypuść!
-Spokojnie, bo widzisz… nie ma żadnych
papierów, to miała być wymówka do rozmowy.
-Słucham?! O czym ty mówisz? Wypuść
mnie, mam lekcje –chciałam wyjść ale wyjął kluczyk z zamka i schował do spodni…
-Daj mi ten kluczyk, chce wyjść, i to nie jest śmieszne. –powoli już nie
wiedziałam co robić
-Usiądź, proszę, nic ci nie zrobię,
chcę porozmawiać tylko z tobą na osobności. –ciągle patrzył na mnie i zrobił
krok w moją stronę.
-Ale nie rozumiem, nie mogłeś na
przerwie czy po szkole, czy przyjść do mnie? I o czym chcesz ze mną rozmawiać?
Myślałam, że wszystko sobie wyjaśniliśmy i, że ty wszystko zrozumiałeś?
-Spokojnie, uspokój się to na początku,
porozmawiamy i będziesz mogła wyjść. Usiądź –wskazał na kanapę. Nie wiem czemu
ale usiadłam, może dlatego, że chce mieć to już z głowy i opuścić to miejsce…
Nataniel chwilę chodził po pokoju ale w końcu stanął i usiał, a ja intuicyjnie
się od niego odsunęłam. Wziął wdech i zaczął…
-Ja wiem, że rozmawialiśmy, ale… -chciałam
mu przerwać ale uniemożliwił mi to –Daj mi skończyć, wiem nic do mnie nie
czujesz, że tylko nasze relacje zostają na etapie dobrzy koledzy, ale wiedz, że
ja i tak będę walczył… -on się chyba nie słyszy.
-Nataniel, ta rozmowa dąży do nikąd, bo
cokolwiek będziesz robił to i tak się w tobie nie zakocham, możesz tylko popsuć
nasze relacje, więc nie wiem co wolisz. A teraz –wstałam z kanapy –Chciałabym wyjść,
wypuść mnie…
-Jesteście siebie warci! –o czym on
teraz mówi
-Słucham?!
-No ty i Kastiel, tacy sami, czy ty
tego nie widzisz!
-Nataniel?! Nie mam pojęcia o czym
mówisz! Chcę wyjść. –miałam już dość dzisiejszego dnia i ich wszystkich. Nagle
usłyszeliśmy pukanie. Taakk.. Moje zbawienie..
-Katina?! Jesteś tam? –klamka zaczęła
się ruszać. Spojrzałam na blondyna, a on nawet nie drgnął.
-Otworzysz? –Spojrzałam na niego. On
wstał, nic nie mówiąc wyjął kluczyk i otworzył drzwi, za którymi stała Rozalia.
-Boże.. Wy tu ciągle byliście?
Martwiłam się, miałaś pójść na chwilę, a nie było cię całą lekcję, za chwilę
dzwonek. –I w tym momencie zadzwonił, spojrzałam przelotnie na dziewczynę i
wyszłam. Nim wyszłam do końca z pokoju Nat mnie złapał za ramię. Odwróciłam się
w jego stronę.
-Puść mnie…
-Kat,… -nie patrzyłam na niego…
-Nic już nie mów, bo się pogrążasz, i z
łaski swojej puść mnie… -wtedy na niego spojrzałam, a Roza się tylko przyglądała
całemu zdarzeniu. Gdy poczułam, że poluźnił ucisk od razu szybkim krokiem
wyszłam. Roza mnie jeszcze wołała ale miałam to już gdzieś, nawet nie szłam już
na ostatnią lekcję. Przed wyjściem wpadłam na Kasa.
-Sorry… -tylko tyle mu powiedziałam i
otworzyłam drzwi, żeby wyjść
-Kat? Coś się stało? –czrwonowłosy zagrodził
mi wyjście. Ja tylko na niego spojrzałam, wyminęłam i wyszłam…
Witam Was... :)
Znalazłam czas i napisałam jeszcze jeden rozdział, gdyż od jutra zaczynam z powrotem szkołę i chciałam jakoś zakończyć ten czas, kiedy odnowiłam dodawanie rozdziałów. Niestety teraz nie wiem kiedy pojawi się kolejny rozdział, więc pozostaje wam tylko systematyczne zaglądanie na blog, aby nie opuścić kolejnych przygód. :)
Pozdrawiam ;*