niedziela, 24 kwietnia 2016

Rozdział 23




            Od ostatniego zdarzenia minął dość długi czas. Nie dawno były ferie zimowe a już mamy weekend majowy. Pewnie weźmiecie mnie za jakąś nie normalną lub jakoś nie taką, ale nie minął tydzień od kłótni z Natem a rozmawialiśmy ze sobą jakby nic się stało. Kastiel dość jakby to ująć wściekł się? Nie wiem jak go ogarnąć, ale wiem jedno co go to interesuje co ja robię, wiem, że nie zbyt przepada za nim ale to nie znaczy, że ja też muszę. Kastiela w ogóle nie mogę rozgryźć. Raz jest dobry, czuły, a raz wredny do szpiku kości. Co do moich przyjaciół których nie sądziłam, że spotkam ostatnio widziałam się wczoraj. Od Rozy dowiedziałam się, że na majówkę jedzie razem z Leo na domki, było widać, że bardzo się cieszy. Kentin za to ma spędzić majówkę na miejscu, więc nie będę sama. Od Rozy dowiedziałam się też, że nie długo poznam w końcu Lysandra brata Leo. Ja nie wiem co jej tak zależy, żebym go poznała. Nie muszę poznawać nowych znajomości, zresztą wątpię, żebym jakieś dobre wrażenie.
            Powiem wam, że jak na początek maja jest super pogoda i ma się ona utrzymać przez następne kilka tygodni. Aktualnie siedzę nad brzegiem basenu mocząc sobie tylko nogi. Siedzę sobie tak i siedzę, przy okazji rozglądając się i oglądam dom. Ale przez te moje rozmyślanie nawet nie zauważyłam, że znikł gdzieś mój towarzysz do którego zgodziłam się tu przyjść. Gdzie tu nagle wyłania się z pod wody centralnie przede mną.
      -Nad czym ty tak rozmyślasz? –Boże zawał..
      -Bosze…. Chcesz, żebym zawału dostała? –złapałam się za miejsce gdzie powinno być serce
      -Hahahah… Szkoda, że nie widziałaś swojej miny –i z czego on tak rży
      -Ha Ha Ha, bardzo śmieszne doprawdy. –jeszcze czuję tą adrenalinę która towarzyszy w takim momencie.
       -Oj przeraszam… -oparł się po bokach basenu, wspiął się i … pocałował? Co on sobie wyobraża..
       -Co to miało być!?! –zerwałam się na równe nogi.
       -Całus? –nie no on sobie kpi ze mnie. Poszłam ubrać moje buty, nie mam zamiaru zostać tu ani chwili dłużej.
       -Katina! Co ty robisz? –wyszedł z basenu i stanął koło mnie
       -Ubieram buty nie widać? Co ty sobie w ogóle myślałeś? Że co.. Pocałujesz mnie, i co?!
       -To było nagłe, nie przemyślałem tego… -plątał się w tym co mówił
       -Nie interesuje mnie to! Pa Nataniel… -przeszłam przez ogródek i skierowałam się do domu.

***

Siedząc w domu sięgnęłam po telefon i wybrałam numer którego dawno nie używałam.
      -Katina?
      -Halo? James?
      -Boże to naprawdę ty! –jestem pewna, że w tej chwili by się na mnie rzucił
      -Przepraszam, ale ty też się długo nie odzywałeś.
      -Tak wiem, przepraszam. No ale co Cie sprowadza. –westchnęłam i mu opowiedziałam wydarzenie które miało miejsce jakieś dwadzieścia minut temu.
      -Co za padalec! Nie dotarło za pierwszym razem, że nic tego! –chyba nie potrzebnie mówiłam mu
      -James.. Spokojnie.
      -Jak ja mam być spokojny! Jakbym miał taką możliwość dałbym chłopakowi w pysk.
      -hahhah…
      -Nie śmieszne, ale prawdziwe – i sam wybuchł śmiechem
      -Tak Tak –nagle z dołu usłyszałam, że mama mnie woła na dół
      -Eh.. Muszę kończyć mama mnie woła
      -No trudno. Do usłyszenia, mam nadzieję, że częściej – jestem pewna, że tak jak ja teraz on się uśmiecha
      -Też mam taką nadzieję. Pa –odłożyłam telefon i zbiegłam na dół. A tam co… Widok zapłakanej mamy. Aż mnie zamurowało bo nigdy przy mnie nie płakała. Podeszłam bliżej i weszłam do kuchni, żeby nalać sobie soku przy okazji.
      -Co się stało? –spytałam
      -Za pewne nie pamiętasz wujka Josha. –nikt taki nie przychodził mi do głowy więc jakaś dalsza rodzina czy coś
      -Nie zbyt. A co z nim? –wzięłam łyk sok, i czekałam aż coś powie w końcu.
      -Bo widzisz, miał wypadek w pracy, był operowany, operacja się udała lecz w nocy on..
      -On?
      -Prawdopodobnie pod koniec tego tygodnia maja będzie jego pogrzeb… - zatkało mnie, niby nie znałam go ale jednak..
       -Ale jak to? Miał operację która się udała tak?
       -Później okazało się, że były komplikacje podczas operacji i następne godziny były tymi kiedy było trzeba czekać, rozumiesz? –kiwnęłam głową na tak. 



No to się porobiło hyhy

6 komentarzy:

  1. Pojadą na pogrzeb i tam będzie Kas z ojcem. Tam się dowie, że są rodziną, prawda?! :D
    Fajny, miło się czytało ;)
    Pozdrawiam, weny, no i zapraszam do siebie! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nath nieustępliwy, ale przynajmniej całusa skradł. Cokolwiek mu to dało 8D...! Podbijam pomysł pani powyżej. Mogliby się spotkać jeśli to był ktoś bliski dla obojga z rodziców Katiny. Ciekawym by było jakby spotkali się właśnie między sobą (jej mama z tatą) i byłaby świadkiem jakiejś dwuznacznej wymiany zdań, która dałaby jej do myślenia x3

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę, że jednak jesteście ciekawe. A już się bałam, że taki nagły zwrot akcji będzie złym pomysłem, no ale widzę, że dobrze zrobiłam bo chociaż macie pełno w głowie pytań na które w tym momencie nie odpowiem. Czytajcie dalej a może w końcu się dowiecie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejka!
    Jak powiedziałam, tak zrobiłam i wpadłam na Twojego bloga. Bardzo fajnie mi się go czyta, rozdziały bardzo ciekawe i w ogóle masz talent! Na razie się nie rozpisuję, tylko czekam niecierpliwie na następny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba dużo mnie ominęło... Przez przypadek wpadłam na twojego bloga i przeczytałam ten rozdział...no cóż chyba muszę nadrobić kilka rozdziałów.....
    A autorce przesyłam porządnego kopa w dupę,i dużo weny do pisania kolejnych świetnych rozdziałów



    Pozdrawiam # pottyglowcuty#










    Zapraszam też na mojego bloga http://chloefantazjetotalnejlamuskisf.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń