Po dość długiej przerwie zdołałam napisać kolejny rozdział. W sumie w czasie kiedy go pisałam powinnam oglądać film na polski, lekturę "Zbrodnia i Kara" ale jakoś chyba jednak wolę napisać rozdzialik. Troszku krótki ale na temat :D
Przepraszam Was za nie obecność ;( Ale postaram się nadrobić ;) Mam nadzieję, że jesteście jeszcze?
#Kastiel
Właśnie szedłem na ostatnią lekcję,
już przed wejściem usłyszałem, że ktoś się kłóci, byłem nawet ciekaw kto, bo
nie pierwszy raz się słyszy blondaska który by wśród tych wszystkich się
kłócił. No ale wszedłem już na korytarz a tu ni stąd ni zowąd wpadła na mnie
moja najbliższa osóbka którą miałem się opiekować a danego słowa nie
dotrzymałem. Ale nic by nie zwróciło mojej uwagi gdyby nie to, że Kati płakała?
-Sorry-odpowiedziała gdy na mnie wpadła,
pewnie sądzicie, że ja taki buntownik ale naprawdę jestem chłopakiem z miękkim
sercem i z przeszłością taką samą jak ona, lecz ona nic nie pamięta.
-Kat? Co się stało? –ona tylko na mnie
spojrzała i wyszła. Nawet nie wiecie jak bardzo bym chciał się do niej
przytulić a nie mogę. Od razu podążyłem wzrokiem na blondyna, byłem wkurzony a
zarazem smutny coś nie do opisania.
-TY! –zwróciłem jego uwagę i podążyłem w
jego stronę. –Coś ty jej zrobił?! Widzisz jak ona wygląda?!? –palcem tknąłem go
w klatkę piersiową.
-Nie twoja sprawa! –jak on śmie..
-Właśnie, że moja, bo… -ughh, przecież nie
mogę powiedzieć
-Bo? –razem z Rozalią w tym samym momencie
odpowiedzieli, jeszcze jej tu brakuje.
-Bo moich kumpli się nie rani, bo potem ma
się ze mną do czynienia
-Ah tak..?! Wiesz nawet jakbym chciał nie
powiem Ci bo to sprawa pomiędzy mną a Katiną, więc nie wtrącaj się z łaski
swojej. –no no blondasek się zmienia, wiem czego chce ale Kati nie jest warta jemu.
Miałem go dość, olałem wszystkich i wyszedłem z szkoły w poszukiwaniu Katiny.
Jedynym miejscem gdzie mogła się zaszyć, bo na pewno nie dom bo i tak tam
nikogo nie ma może być…
#Katina
Boże… A ja już myślałam, że Nataniel
jest naprawdę spoko chłopakiem, że zrozumie za pierwszym razem. Raz mi pomaga a
raz jest chamem. Usiadłam pod drzewem i wtedy spłynęły niekontrolowane łzy. Tyle
bym dała, żeby mieć super rodzinkę i żeby był tu ze mną teraz mój brat.
Podkuliłam nogi pod brodę i schowałam głowę.
Minęło kilka minut a ja usłyszałam
jak ktoś siada. Podniosłam głowę i zdziwienie, pan wielce szanowny dupek siedzi
przy mnie. Nie wiem czy się śmiać czy płakać.
-Mała, wyglądasz strasznie –pff…
-Trudno się mówi! Po co tu przyszedłeś?
Bo pocieszać czy coś raczej nie w twoim stylu.
-Mała, po prostu chciałem Ci powiedzieć,
że wygarnąłem temu dupkowi – o kim on gada?
-O czym ty? –ah… w myślach się trzepnęłam
on tylko i wyłącznie mówi o Natanielu…
-Słyszałeś?? Zresztą od kiedy ty bronisz
takie jak ja?
-Nie dało się nie słyszeć, zresztą kumpli
moich zawsze stoję murem. –na co swój figlarny uśmieszek wysłał i wstał. Po
czym podał mi rękę a ja się głupio spojrzałam na niego
-Nie patrz się tak na mnie, nie zostawię
Cię tu samej. Chodź odprowadzę Cie –Podałam mu rękę, żeby wstać. Przez całą
drogę nic się nie odzywałam, nie miałam zamiaru, zresztą o czym bym miała z nim
rozmawiać. Chyba o tym jak wielkim jest dupkiem..
Po kilku minutach drogi stałam pod
domem. Spojrzałam przelotnie na czarnowłosego i nic nie mówiąc weszłam do domu.
Pls, Kastiel, powiedz wszystkim prawdę...! Właśnie, że możesz powiedzieć!
OdpowiedzUsuńKróciutki, ale fajnie się czytało :)
Pozderki kochana :*
Nim się rozpędziłam, musiałam się zatrzymać. Rozdział krótki ale gajny i lekki. ;)
OdpowiedzUsuńFajny*
Usuń