piątek, 22 kwietnia 2016

Rozdział 22



Po dość długiej przerwie zdołałam napisać kolejny rozdział. W sumie w czasie kiedy go pisałam powinnam oglądać film na polski, lekturę "Zbrodnia i Kara" ale jakoś chyba jednak wolę napisać rozdzialik. Troszku krótki ale na temat :D 
Przepraszam Was za nie obecność ;( Ale postaram się nadrobić ;) Mam nadzieję, że jesteście jeszcze?






#Kastiel
            Właśnie szedłem na ostatnią lekcję, już przed wejściem usłyszałem, że ktoś się kłóci, byłem nawet ciekaw kto, bo nie pierwszy raz się słyszy blondaska który by wśród tych wszystkich się kłócił. No ale wszedłem już na korytarz a tu ni stąd ni zowąd wpadła na mnie moja najbliższa osóbka którą miałem się opiekować a danego słowa nie dotrzymałem. Ale nic by nie zwróciło mojej uwagi gdyby nie to, że Kati płakała?
    -Sorry-odpowiedziała gdy na mnie wpadła, pewnie sądzicie, że ja taki buntownik ale naprawdę jestem chłopakiem z miękkim sercem i z przeszłością taką samą jak ona, lecz ona nic nie pamięta.
    -Kat? Co się stało? –ona tylko na mnie spojrzała i wyszła. Nawet nie wiecie jak bardzo bym chciał się do niej przytulić a nie mogę. Od razu podążyłem wzrokiem na blondyna, byłem wkurzony a zarazem smutny coś nie do opisania.
    -TY! –zwróciłem jego uwagę i podążyłem w jego stronę. –Coś ty jej zrobił?! Widzisz jak ona wygląda?!? –palcem tknąłem go w klatkę piersiową.
    -Nie twoja sprawa! –jak on śmie..
    -Właśnie, że moja, bo… -ughh, przecież nie mogę powiedzieć
    -Bo? –razem z Rozalią w tym samym momencie odpowiedzieli, jeszcze jej tu brakuje.
    -Bo moich kumpli się nie rani, bo potem ma się ze mną do czynienia
    -Ah tak..?! Wiesz nawet jakbym chciał nie powiem Ci bo to sprawa pomiędzy mną a Katiną, więc nie wtrącaj się z łaski swojej. –no no blondasek się zmienia, wiem czego chce ale Kati nie jest warta jemu. Miałem go dość, olałem wszystkich i wyszedłem z szkoły w poszukiwaniu Katiny. Jedynym miejscem gdzie mogła się zaszyć, bo na pewno nie dom bo i tak tam nikogo nie ma może być…

#Katina
            Boże… A ja już myślałam, że Nataniel jest naprawdę spoko chłopakiem, że zrozumie za pierwszym razem. Raz mi pomaga a raz jest chamem. Usiadłam pod drzewem i wtedy spłynęły niekontrolowane łzy. Tyle bym dała, żeby mieć super rodzinkę i żeby był tu ze mną teraz mój brat. Podkuliłam nogi pod brodę i schowałam głowę.
            Minęło kilka minut a ja usłyszałam jak ktoś siada. Podniosłam głowę i zdziwienie, pan wielce szanowny dupek siedzi przy mnie. Nie wiem czy się śmiać czy płakać.
      -Mała, wyglądasz strasznie –pff…
      -Trudno się mówi! Po co tu przyszedłeś? Bo pocieszać czy coś raczej nie w twoim stylu.
      -Mała, po prostu chciałem Ci powiedzieć, że wygarnąłem temu dupkowi – o kim on gada?
      -O czym ty? –ah… w myślach się trzepnęłam on tylko i wyłącznie mówi o Natanielu…
      -Słyszałeś?? Zresztą od kiedy ty bronisz takie jak ja?
      -Nie dało się nie słyszeć, zresztą kumpli moich zawsze stoję murem. –na co swój figlarny uśmieszek wysłał i wstał. Po czym podał mi rękę a ja się głupio spojrzałam na niego
      -Nie patrz się tak na mnie, nie zostawię Cię tu samej. Chodź odprowadzę Cie –Podałam mu rękę, żeby wstać. Przez całą drogę nic się nie odzywałam, nie miałam zamiaru, zresztą o czym bym miała z nim rozmawiać. Chyba o tym jak wielkim jest dupkiem..
            Po kilku minutach drogi stałam pod domem. Spojrzałam przelotnie na czarnowłosego i nic nie mówiąc weszłam do domu.

3 komentarze:

  1. Pls, Kastiel, powiedz wszystkim prawdę...! Właśnie, że możesz powiedzieć!
    Króciutki, ale fajnie się czytało :)
    Pozderki kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nim się rozpędziłam, musiałam się zatrzymać. Rozdział krótki ale gajny i lekki. ;)

    OdpowiedzUsuń