sobota, 24 października 2015

Rozdział 15



            O Boże… Znów nowy dzień, znów szkoła… Ale wczoraj pomimo, że nie miałam humoru to chłopacy mi go poprawili. I znowu zaczęłam rozmawiać z Smailem a dawno nie rozmawialiśmy. Dziś zaczynam matematyką, Właśnie wychodzę z domu. To będzie trudny tydzień, bo codziennie mamy próby aby przygotować się do tej nieszczęsnej dyskoteki, ale słyszałam, że Kim lubi zabawić się w DJ’a więc chcę ją poprosić aby pomogła nam w zabawieniu tych wszystkich ludzi bo nie mam zamiaru cały czas śpiewać… Wiem, że dziwne bo lubię to robić ale kto by chciał tyle godzin grać czy śpiewać. Załatwię z Kim to od razu.
            Przekroczyłam próg szkoły i od razu wychwyciłam na końcu korytarza Kim która rozmawiała z Iris.
   -Hej dziewczyny. –przywitałam się z nimi. Przez co zwróciłam swoją osobą ich uwagę.
   -O… Hej Katina. –uśmiechnęły się do mnie.
   -Kim czy mogłabym z tobą porozmawiać na osobności? –czemu na osobności? Gdyż  jeszcze nikt nie wie o tej dyskotece.
   -Czemu nie? To coś poważnego? –dopytywała
   -Skąd… Albo może… -wyszłyśmy na dziedziniec i tam jej wszystko wytłumaczyłam.
   -To co ty na to? Zgadzasz się? –spytałam nie pewna?
   -Pewnie, czemu nie. Czyli za tydzień w piątek? –potwierdziła, że może i potem jeszcze upewniała się o termin dyskoteki.
   -Tak, tak… Jeszcze i tak pewnie zostaną wywieszone plakaty na ten temat… -przerwał mi dzwonek oznajmujący, że czas na lekcje. Razem z Kim poszłam na nieszczęsną matematykę, w końcu należymy do tej samej klasy. Weszłyśmy i po chwili weszła nauczycielka. Roza już siedziała w ławce i czekała na mnie. Dałyśmy sobie buziaka, wychwyciłam jeszcze bliźniaków, Armin zauważyłam powrócił do swych gierek a Alexy gdy wychwycił mój wzrok to posłał mi szczery uśmiech. Odwróciłam się nie wiem po co do tyłu ale nikogo nie widziałam, czyli za jakieś 10, 9 ….3, 2, 1 sekund …
    -Dzień dobry profesorko! –Wparował Kastiel. Ona nawet nie skomentowała tego bo pewnie nie miała zamiaru się z nim przekomarzać.
   -5 minut spóźnienia panie Salas. –ten tylko wzruszył ramionami i kierował się do ławki za nami. Kiedy był przy naszej ławce posłał mi i Rozie ten jego zadziorny uśmieszek. Ja prychnęłam na jego wyczyn a Roza…
   -Ekm… Palant… -kaszlnęła i powiedziała co przyszło na język przez co się zaśmiałam
   -No dobrze… To wyjmujemy karteczki. Sprawdzę czy odrobiliście prace domową. –Nagle usłyszałam słowa nauczycielki, na co zbladłam bo nic nie umiem, a w całej klasie zaczęły się szmery.
   -Świetnie. Umiesz coś co nie co? –powiedziałam do Rozy ale ta odpowiedziała to czego nie chciałam usłyszeć
   -No właśnie nie… Będzie pała… -westchnęłam.
   -Ja nawet tego nie rozumiem. –powiedziałam dalej przejęta.
   -Proszę już o ciszę! –krzyknęła babka. Zaczęła dyktować zadanie.
   -Pano Salas… Do kartki. –ja tylko westchnęłam i zrobiłam co chciała. Po 15 minutach wszyscy oddali kartki. Masakra. Po całej lekcji wybawił mnie dzwonek. Razem z przyjaciółką skierowałyśmy się na korytarz. Po 10 minutach przerwy znów lekcja, tym razem fizyka. Potem angielski więc lekcja bez Rozy. Fizyka minęła szybko. Pożegnałam się z dziewczyną i kierowałam się pod moją salę. Sprawdzałam właśnie w jakiej sali mam kiedy wpadłam na kogoś, sądząc po budowie ciała był to chłopak.
   -Dziewczyno patrz pod nogi.
   -O hej Nat. Przepraszam Cię bardzo, ja tylko sprawdzałam gdzie mam lekcję. –uśmiechnęłam się do niego.
   -Nic się nie stało. Rozumiem. –chwila ciszy, i już miał coś powiedzieć kiedy ktoś mu przerwał.
    -Ty! Ty!... Gdzie moje lusterko?! –tylko nie ona.
    -Przestań Amber masz pełno lusterek, daj jej święty spokój. –powiedział do niej Nat.
    -A ty co tak jej bronisz? Hmm…
    -Jedno lusterko cię nie zbawi siostrzyczko. –ona mi nie da życia. Zaczęłam przeszukiwać plecak bo chyba wkładałam swoje lusterko. Nataniel się dziwnie na mnie spojrzał.
    -O! mam! – […]
    -Masz… To moje… -podałam
    -Katina? Co ty robisz? Przecież ona ma pełno i może sobie sama kupić bo ją stać. –Ał… Czy on sądzi, że nie stać mnie?
    -Słucham?! To, że jesteście bogaci nie oznacza, że mnie nie stać. Zresztą i tak jego nie używałam. –Odwróciłam napięcie i poszłam na angielski.
    -Katina! –krzyknął, niech się odczepi…. Co mu się stało? Nie był taki…
            Lekcje się skończyły, postanowiliśmy, że od razu po lekcjach będzie próba więc pożegnałam się z Rozalią i Alexym, i kierowałam się do piwnicy.

***
            Przez całą próbę nie odzywałam się do Nataniela. Nie chcę z nim gadać. Pożegnałam się z chłopakami i wyszłam. Jestem strasznie głodna i mam ochotę rzucić się na łóżko.
Kiedy dotarłam do domu zrobiłam sobie płatki i zjadłam spokojnie oglądając jakiś film co akurat leciał w telewizji. Kiedy umyłam naczynia i chciałam pójść wykonać drugą cześć tego co zaplanowałam ale ktoś musiał akurat przyjść. Poszłam i za drzwiami był…
   -Co tu robisz?
   -Chciałem Cię przeprosić i wytłumaczyć.
   -Miałam co innego w planach ale skoro tak, to wchodź. –zrobiłam mu miejsce i go wpuściłam.
    -Chodź do mnie do pokoju. –pokiwał głową i pokierował się za mną. Usiadłam po turecku na łóżku, a po chwili na brzegu usiadł chłopak. Nie wyglądał raczej za dobrze.
    -Więc? –zaczęłam.
    -Kat… Bardzo Cię przepraszam, ale nie pomyślałem za nim to powiedziałem. Mam trudny okres …. –słuchałam go uważnie. On przetarł twarz rękoma po czym zaczął znów mówić.
    -Ojciec ma problemy w pracy… i … zaczął wyżywać się na nas a w szczególności na mnie. Ja po prostu nie daję rady. Całe życie byłem tym gorszym. Ja mu nawet sprzeciwić się nie mogę, a jak już to zrobię to dostaję w pysk.
    -Słucham?! Jak może! –przybliżyłam się do niego.
    -Amber to oczko w głowie mojego ojca. Ma wszystko czego zapragnie. Kat… - w tamtej chwili odwrócił się do mnie. Spojrzał a ja widziałam smutek w jego oczach.
    -Kat… Ja już nie chcę…. –jedyne co mogłam teraz zrobić to tylko go mocno przytulić. Na początku nie odwzajemnił ucisku ale po chwili przytulił się też.
    -Wiesz… -kiedy się odsunęliśmy
    -Ponieważ jestem nieśmiałą dziewczyną, sądziłam, że przez to nie spotkam przyjaciół, przez pewien czas udawałam kogoś kim nie jestem ale po wydarzeniu z Ianem zamknęłam się bardziej, ale dzięki wam mogę byś w waszym towarzystwie sobą. –spojrzałam mu w oczy, miał takie piękne piwne oczy jak bursztyn.
    -Ty nieśmiała? Nie widać tego po tobie. –powiedział
    -Gdym to pokazywała pewnie w ogóle bym was nie poznała. Przesiedzieliśmy tak dłuższy czas kiedy Nat stwierdził, że powinien się zbierać bo znów ojciec będzie się wydzierał.
    -Poczekaj! Jesteś już pełnoletni co nie? –pokiwał głową.
    -Więc możesz robić co chcesz. I zrób coś mu naprzeciw. Nie wracaj na noc. Mojej mamy nie ma więc mogę spać u niej a ty u mnie.
    -Ja nie wiem czy powinienem. –widać było strach w oczach jego przed ojcem
    -Proszę… Nie będę chociaż sama w tym domu. –po dłuższym namyśle zgodził się. Przegadaliśmy całą noc. Nataniel opowiadał jakieś kawały przy czym uśmiałam się jak nigdy. Dobrze było mi przy nim.
     -Nie chcę iść do szkoły. Może małe wagary? –sytałam.
     -Ty i wagary? Jakoś tego nie widzę. –zaśmiał się.
     -Żartuję… Przecież ty też byś nie poszedł. – i tak powstała od nowa rozmowa. Potem go przeprosiłam i poszłam pod prysznic. Ubrałam piżamę i wróciłam do pokoju. Pożegnałam się z chłopakiem i poszłam do pokoju mamy. Coś czuję, że jutro trudno będzie mi się zwlec z łóżka. Spojrzałam jeszcze przed zaśnięciem na zegarek a tam było grubo po północy. Odłożyłam z powrotem komórkę i zasnęłam.

4 komentarze:

  1. twój blog jest zajebisty, bardzo mi sie podoba. Czekam na następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  2. kiedy będzie następny rozdział ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno powiedzieć. Mam strasznie dużo rzeczy na głowie... Jak nie nauka to co innego.

      Usuń