O Boże… Znów nowy dzień, znów szkoła…
Ale wczoraj pomimo, że nie miałam humoru to chłopacy mi go poprawili. I znowu
zaczęłam rozmawiać z Smailem a dawno nie rozmawialiśmy. Dziś zaczynam
matematyką, Właśnie wychodzę z domu. To będzie trudny tydzień, bo codziennie
mamy próby aby przygotować się do tej nieszczęsnej dyskoteki, ale słyszałam, że
Kim lubi zabawić się w DJ’a więc chcę ją poprosić aby pomogła nam w zabawieniu
tych wszystkich ludzi bo nie mam zamiaru cały czas śpiewać… Wiem, że dziwne bo
lubię to robić ale kto by chciał tyle godzin grać czy śpiewać. Załatwię z Kim
to od razu.
Przekroczyłam próg szkoły i od razu
wychwyciłam na końcu korytarza Kim która rozmawiała z Iris.
-Hej dziewczyny. –przywitałam się z nimi.
Przez co zwróciłam swoją osobą ich uwagę.
-O… Hej Katina. –uśmiechnęły się do mnie.
-Kim czy mogłabym z tobą porozmawiać na
osobności? –czemu na osobności? Gdyż
jeszcze nikt nie wie o tej dyskotece.
-Czemu nie? To coś poważnego? –dopytywała
-Skąd… Albo może… -wyszłyśmy na dziedziniec
i tam jej wszystko wytłumaczyłam.
-To co ty na to? Zgadzasz się? –spytałam nie
pewna?
-Pewnie, czemu nie. Czyli za tydzień w
piątek? –potwierdziła, że może i potem jeszcze upewniała się o termin
dyskoteki.
-Tak, tak… Jeszcze i tak pewnie zostaną
wywieszone plakaty na ten temat… -przerwał mi dzwonek oznajmujący, że czas na
lekcje. Razem z Kim poszłam na nieszczęsną matematykę, w końcu należymy do tej
samej klasy. Weszłyśmy i po chwili weszła nauczycielka. Roza już siedziała w
ławce i czekała na mnie. Dałyśmy sobie buziaka, wychwyciłam jeszcze bliźniaków,
Armin zauważyłam powrócił do swych gierek a Alexy gdy wychwycił mój wzrok to
posłał mi szczery uśmiech. Odwróciłam się nie wiem po co do tyłu ale nikogo nie
widziałam, czyli za jakieś 10, 9 ….3, 2, 1 sekund …
-Dzień dobry profesorko! –Wparował Kastiel.
Ona nawet nie skomentowała tego bo pewnie nie miała zamiaru się z nim
przekomarzać.
-5 minut spóźnienia panie Salas. –ten tylko
wzruszył ramionami i kierował się do ławki za nami. Kiedy był przy naszej ławce
posłał mi i Rozie ten jego zadziorny uśmieszek. Ja prychnęłam na jego wyczyn a
Roza…
-Ekm… Palant… -kaszlnęła i powiedziała co
przyszło na język przez co się zaśmiałam
-No dobrze… To wyjmujemy karteczki. Sprawdzę
czy odrobiliście prace domową. –Nagle usłyszałam słowa nauczycielki, na co zbladłam
bo nic nie umiem, a w całej klasie zaczęły się szmery.
-Świetnie. Umiesz coś co nie co? –powiedziałam
do Rozy ale ta odpowiedziała to czego nie chciałam usłyszeć
-No właśnie nie… Będzie pała… -westchnęłam.
-Ja nawet tego nie rozumiem. –powiedziałam
dalej przejęta.
-Proszę już o ciszę! –krzyknęła babka.
Zaczęła dyktować zadanie.
-Pano Salas… Do kartki. –ja tylko
westchnęłam i zrobiłam co chciała. Po 15 minutach wszyscy oddali kartki.
Masakra. Po całej lekcji wybawił mnie dzwonek. Razem z przyjaciółką skierowałyśmy
się na korytarz. Po 10 minutach przerwy znów lekcja, tym razem fizyka. Potem
angielski więc lekcja bez Rozy. Fizyka minęła szybko. Pożegnałam się z dziewczyną
i kierowałam się pod moją salę. Sprawdzałam właśnie w jakiej sali mam kiedy
wpadłam na kogoś, sądząc po budowie ciała był to chłopak.
-Dziewczyno patrz pod nogi.
-O hej Nat. Przepraszam Cię bardzo, ja tylko
sprawdzałam gdzie mam lekcję. –uśmiechnęłam się do niego.
-Nic się nie stało. Rozumiem. –chwila ciszy,
i już miał coś powiedzieć kiedy ktoś mu przerwał.
-Ty!
Ty!... Gdzie moje lusterko?! –tylko nie ona.
-Przestań Amber masz pełno lusterek, daj
jej święty spokój. –powiedział do niej Nat.
-A ty co tak jej bronisz? Hmm…
-Jedno lusterko cię nie zbawi siostrzyczko.
–ona mi nie da życia. Zaczęłam przeszukiwać plecak bo chyba wkładałam swoje
lusterko. Nataniel się dziwnie na mnie spojrzał.
-O! mam! – […]
-Masz… To moje… -podałam
-Katina? Co ty robisz? Przecież ona ma
pełno i może sobie sama kupić bo ją stać. –Ał… Czy on sądzi, że nie stać mnie?
-Słucham?! To, że jesteście bogaci nie
oznacza, że mnie nie stać. Zresztą i tak jego nie używałam. –Odwróciłam napięcie
i poszłam na angielski.
-Katina! –krzyknął, niech się odczepi…. Co
mu się stało? Nie był taki…
Lekcje się skończyły, postanowiliśmy,
że od razu po lekcjach będzie próba więc pożegnałam się z Rozalią i Alexym, i
kierowałam się do piwnicy.
***
Przez całą próbę nie odzywałam się
do Nataniela. Nie chcę z nim gadać. Pożegnałam się z chłopakami i wyszłam. Jestem
strasznie głodna i mam ochotę rzucić się na łóżko.
Kiedy dotarłam
do domu zrobiłam sobie płatki i zjadłam spokojnie oglądając jakiś film co
akurat leciał w telewizji. Kiedy umyłam naczynia i chciałam pójść wykonać drugą
cześć tego co zaplanowałam ale ktoś musiał akurat przyjść. Poszłam i za
drzwiami był…
-Co tu robisz?
-Chciałem Cię przeprosić i wytłumaczyć.
-Miałam co innego w planach ale skoro tak,
to wchodź. –zrobiłam mu miejsce i go wpuściłam.
-Chodź do mnie do pokoju. –pokiwał głową i
pokierował się za mną. Usiadłam po turecku na łóżku, a po chwili na brzegu
usiadł chłopak. Nie wyglądał raczej za dobrze.
-Więc? –zaczęłam.
-Kat… Bardzo Cię przepraszam, ale nie pomyślałem
za nim to powiedziałem. Mam trudny okres …. –słuchałam go uważnie. On przetarł
twarz rękoma po czym zaczął znów mówić.
-Ojciec ma problemy w pracy… i … zaczął
wyżywać się na nas a w szczególności na mnie. Ja po prostu nie daję rady. Całe
życie byłem tym gorszym. Ja mu nawet sprzeciwić się nie mogę, a jak już to
zrobię to dostaję w pysk.
-Słucham?! Jak może! –przybliżyłam się do
niego.
-Amber to oczko w głowie mojego ojca. Ma
wszystko czego zapragnie. Kat… - w tamtej chwili odwrócił się do mnie. Spojrzał
a ja widziałam smutek w jego oczach.
-Kat… Ja już nie chcę…. –jedyne co mogłam
teraz zrobić to tylko go mocno przytulić. Na początku nie odwzajemnił ucisku
ale po chwili przytulił się też.
-Wiesz… -kiedy się odsunęliśmy
-Ponieważ jestem nieśmiałą dziewczyną,
sądziłam, że przez to nie spotkam przyjaciół, przez pewien czas udawałam kogoś
kim nie jestem ale po wydarzeniu z Ianem zamknęłam się bardziej, ale dzięki wam
mogę byś w waszym towarzystwie sobą. –spojrzałam mu w oczy, miał takie piękne
piwne oczy jak bursztyn.
-Ty nieśmiała? Nie widać tego po tobie. –powiedział
-Gdym to pokazywała pewnie w ogóle bym was nie
poznała. Przesiedzieliśmy tak dłuższy czas kiedy Nat stwierdził, że powinien się
zbierać bo znów ojciec będzie się wydzierał.
-Poczekaj! Jesteś już pełnoletni co nie? –pokiwał
głową.
-Więc możesz robić co chcesz. I zrób coś mu
naprzeciw. Nie wracaj na noc. Mojej mamy nie ma więc mogę spać u niej a ty u
mnie.
-Ja nie wiem czy powinienem. –widać było
strach w oczach jego przed ojcem
-Proszę… Nie będę chociaż sama w tym domu. –po
dłuższym namyśle zgodził się. Przegadaliśmy całą noc. Nataniel opowiadał jakieś
kawały przy czym uśmiałam się jak nigdy. Dobrze było mi przy nim.
-Nie chcę iść do szkoły. Może małe wagary?
–sytałam.
-Ty i wagary? Jakoś tego nie widzę. –zaśmiał
się.
-Żartuję… Przecież ty też byś nie poszedł.
– i tak powstała od nowa rozmowa. Potem go przeprosiłam i poszłam pod prysznic.
Ubrałam piżamę i wróciłam do pokoju. Pożegnałam się z chłopakiem i poszłam do
pokoju mamy. Coś czuję, że jutro trudno będzie mi się zwlec z łóżka. Spojrzałam
jeszcze przed zaśnięciem na zegarek a tam było grubo po północy. Odłożyłam z powrotem
komórkę i zasnęłam.
twój blog jest zajebisty, bardzo mi sie podoba. Czekam na następny rozdział :D
OdpowiedzUsuńDzięki i cieszę się, że ci się podoba :)
Usuńkiedy będzie następny rozdział ?
OdpowiedzUsuńTrudno powiedzieć. Mam strasznie dużo rzeczy na głowie... Jak nie nauka to co innego.
Usuń