Rozdział 25
-Jak długo masz zamiar uciekać i co przede wszystkim okłamywać ciągle córkę - Spojrzałam pytającym wzrokiem na obojga.
-Co?! -wypaliłam z ust. Ta tylko westchnęła, wysiadła z samochodu, i stanęła w miejscu gdzie ją znalazłam kilka minut temu
-Masz rację, to może chociaż usiądźmy na tamtej ławce? -zaproponowała. A ja dalej nie mam pojęcia co się tu dzieję. A Kas milczy jak grób, odcięli mu język czy jak. Gdy byliśmy bliżej ławki nie wytrzymałam
-Czy ktoś może mi w końcu wytłumaczyć o co chodzi?!?!
Matka westchnęła i usiadła na ławce a razem z nią Martin. Kastiel wszystko obserwował z boku ale jak chwilowo na niego spojrzałam hmmm... strach? żal? ból? Trudno stwierdzić co w nim siedziało. Gdy usłyszałam jak zaczyna mówić Berta wróciłam wzrokiem na nią.
-To wszystko działo się dzień przed Twoimi piątymi urodzinami. Był piękny, słoneczny dzień. Wybraliśmy się wszyscy na spacer. - I tu wskazała chłopaków. -Byliście dla siebie jak oczko w głowie. Biegaliście po parku, my z tatą szliśmy tuż za wami. Wtedy zaczęłaś gre berka -tu się lekko zaśmiała.
*12 lat wcześniej*
*12 lat wcześniej*
-Berek! – krzyknęła dziewczynka
-Znów ja…
-Nie mas szans bracisku
-Założymy się
Dziewczynka z piskiem zaczęła uciekać i biegać wokół swoich rodziców. W pewnym momencie usłyszała od taty
-Katina chcesz aby pomógł Ci Demon w pościgu?
-Taaakkk!
-To nie fer! Czemu jej zawsze pomagasz a nie mi?
Lecz nagle zapaliła mu się światełko w głowie, że przecież Demon jest jego i na pewno będzie po jego słowie.
-Demon nie pozwól mu mnie złapać, dobze?
Piesek tylko słodko zaszczekał spojrzał się na biegnącego chłopca i z dzikim pędem wybiegł w jego stronę. Zdezorientowany chłopiec zaczął krzyczeć, i kazał jedynie się zatrzymać pieskowi lecz nic nie zadziałało. Zanim się odwrócił, żeby zobaczyć gdzie jest jego kochana siostrzyczka znalazł się plackiem na trawie a na nim siostra i Demon liżący go po całej twarzy. Wszyscy bez wyjątków zaczęli tarzać się ze śmiechu.
5 minut później…
-Chodźcie dzieciaki pod tamten dąb, tam zrobimy sobie piknik –powiedziała mama
-Świetny pomysł kochanie –podszedł do niej i pocałował w usta
-Fuuujjjjj!! –krzyknęło w tym samym momencie rodzeństwo i zaczęli wbiegać pod górkę aby dotrzeć do wielkiego drzewa.
Zanim doszli rodzice Kastiel wziął siostrzyce na barana, podszedł bliżej pnia, wyjął swój nożyk i wygenerował na pniu swoje inicjały i Katiny. Później powiedział, że to będzie nasze drzewo.
-Kocham Cię bracisku, najmocniej na świecie –przytuliła go mocno, a on odwzajemnił go
-Wiem o tym. Ja ciebie bardziej. I pamiętaj, że będę zawsze przy tobie i nie dam nikomu Cię skrzywdzić.
*Katina*
Gdy to opowiadała to nie wierzyłam w to co mówi. To było jak mój sen ale tym razem w szczegółach. Powoli zaczęłam go rozumieć.
-To był piękny dzień, który nie koniecznie wesoło się zakończył. -mówiła
-Ciekawe dla kogo. -prychnął Kas
-Po powrocie do domu poszłaś z Kastielem to pokoju. W tamtym momencie zaczęło się robić głośniej w domu bo nie dałam rady znosić już kłamstw. Powiedział Twojemu tacie, że odchodzę i chce Was zabrać. Robiąc kariele modelki nie da się trzymać dobregi związku i miałam romans z moim fotografem. Wyszła straszna kłótnia.
***
-Co Ty do mnie w ogóle mówisz?! -krzyknął Martin -Czy Ty myślałaś choć o dzieciach?!
-Proszę uspokój się... Co do dzieci zabieram je - mówiąc to zauważyła Kasa stojącego na schodach
-Nigdzie mnie nie zabierzesz! -krzyknął chłopczyk. Wbiegł spowrotem do pokoju.
-Kas? Co się dzieję? Boje się... -powiedziała przerażona dziewczynka. On się na nią spojrzał i ją mocno przytulił
-Nie bój się mała.
-Pff... Nie mów do mnie mala -oburzyła się i się zaczeli śmiać. W tym samym momencie weszła do nich mama.
-Katina choć z mamą.
- A Kasi?
-Kastiel zostaje z Tatą. - ta przy drzwiach się wyrwała i biegiem wpadła w brata.
-Odnajde Cię Kati -szepnął jej do ucha. Podszedł do niej tata i dał jej całusa w czółko.
-Bądź dzielna tak? -pokiwała główką. Ten jeszcze zapiął jej bransoletkę z małą połówką gitary.
*Katina*
Poczułam łzy... I odróchowo dotknęłam nadgarstka gdzie znajdowała się owa bransoletka. Nie miałam ochoty dłużej tego słuchać.
-Dość. -powiedziałam -Nie chce już tego słuchać. Nie chce na Ciebie patrzeć. Cały czas mnie okłamywałaś. Wypadek tak? -Ta wstała i się chciała zbliżyć.
-Nie, nie podchodź. -chciałam zostać sama. Zaczęłam biec przed siebie. Cały czas ciagle ktoś mnie ranił. Najpierw przyjaciele, teraz ona... Nawet nie zauważyłam kiedy znalazłam się pod dębem...
I jak kochani? Spodziewaliście się czegoś takiego? Pewnie większość bedzie zła, że znowu w takim momencie przerwany rozdział haha Ale czego się nie zrobi dla akcji
Pozdrawiam
*Katina*
Gdy to opowiadała to nie wierzyłam w to co mówi. To było jak mój sen ale tym razem w szczegółach. Powoli zaczęłam go rozumieć.
-To był piękny dzień, który nie koniecznie wesoło się zakończył. -mówiła
-Ciekawe dla kogo. -prychnął Kas
-Po powrocie do domu poszłaś z Kastielem to pokoju. W tamtym momencie zaczęło się robić głośniej w domu bo nie dałam rady znosić już kłamstw. Powiedział Twojemu tacie, że odchodzę i chce Was zabrać. Robiąc kariele modelki nie da się trzymać dobregi związku i miałam romans z moim fotografem. Wyszła straszna kłótnia.
***
-Co Ty do mnie w ogóle mówisz?! -krzyknął Martin -Czy Ty myślałaś choć o dzieciach?!
-Proszę uspokój się... Co do dzieci zabieram je - mówiąc to zauważyła Kasa stojącego na schodach
-Nigdzie mnie nie zabierzesz! -krzyknął chłopczyk. Wbiegł spowrotem do pokoju.
-Kas? Co się dzieję? Boje się... -powiedziała przerażona dziewczynka. On się na nią spojrzał i ją mocno przytulił
-Nie bój się mała.
-Pff... Nie mów do mnie mala -oburzyła się i się zaczeli śmiać. W tym samym momencie weszła do nich mama.
-Katina choć z mamą.
- A Kasi?
-Kastiel zostaje z Tatą. - ta przy drzwiach się wyrwała i biegiem wpadła w brata.
-Odnajde Cię Kati -szepnął jej do ucha. Podszedł do niej tata i dał jej całusa w czółko.
-Bądź dzielna tak? -pokiwała główką. Ten jeszcze zapiął jej bransoletkę z małą połówką gitary.
*Katina*
Poczułam łzy... I odróchowo dotknęłam nadgarstka gdzie znajdowała się owa bransoletka. Nie miałam ochoty dłużej tego słuchać.
-Dość. -powiedziałam -Nie chce już tego słuchać. Nie chce na Ciebie patrzeć. Cały czas mnie okłamywałaś. Wypadek tak? -Ta wstała i się chciała zbliżyć.
-Nie, nie podchodź. -chciałam zostać sama. Zaczęłam biec przed siebie. Cały czas ciagle ktoś mnie ranił. Najpierw przyjaciele, teraz ona... Nawet nie zauważyłam kiedy znalazłam się pod dębem...
I jak kochani? Spodziewaliście się czegoś takiego? Pewnie większość bedzie zła, że znowu w takim momencie przerwany rozdział haha Ale czego się nie zrobi dla akcji
Pozdrawiam
Szkoda że tak krótko, czekam na następne rozdziały
OdpowiedzUsuń